piątek, 14 kwietnia 2017

Wywiad Thomas Arnold

Wspólnie z Grażyną z Czytaninki zapraszamy na kolejny wywiad, który tym razem przeprowadziłyśmy z sympatycznym autorem - Thomas Arnold - który potrafi wywołać u swoich czytelników ciarki na ciele






  • Tak się składa, że mieszkasz w miejscowości (Rydułtowy), w której jedna z nas (Czytaninka) się urodziła i spędziła tam 20 lat swego życia. Czy lubisz swoje miasteczko? Uważasz, że ma w sobie jakiś urok?
  • Oczywiście! Uwielbiam Rydułtowy i samo miejsce, w którym mieszkam. Z miastem wiążę swoją przyszłość. Dla mnie jest ono wręcz idealne - nie za duże, nie za małe. Mamy szpital, kino, kawiarnie, są sklepy duże i nieco mniejsze. Na dodatek Rydułtowy sąsiadują z większymi miastami, więc czego nie mam pod nosem, znajdę parę kilometrów dalej. Chcąc przejechać z punktu A do B, po prostu jadę, nie muszę stać w korkach. Ludzie są przyjaźnie nastawieni i raczej nie czują na sobie piętna dużego miasta. Czego chcieć więcej?
  • Kiedy zrodziła się myśl w Twojej głowie, by zacząć pisać własne powieści?
Po ukończeniu studiów i stażu rozpocząłem pracę w zawodzie. Szybko jednak odkryłem, jak pewnie większość ludzi, że czegoś mi brakuje. Tym czymś była pasja, która pozwalałaby się realizować niekoniecznie w wyuczonym kierunku. Inaczej mówiąc, szukałem odskoczni. A że zawsze lubiłem czytać, postanowiłem spróbować swoich sił po tej drugiej stronie lustra. Zacząłem pisać i robię to do dziś, już od dobrych pięciu lat. Wymyślanie zawiłych historii i przelewanie ich na papier sprawia mi ogromną przyjemność i jestem pewny, że nadal będę to robił.


  • Ukończyłeś farmację na Śląskim Uniwersytecie Medycznym, pracujesz w zawodzie, a do tego zadebiutowałeś thrillerem medycznym „Anestezja”. Można więc powiedzieć, że połączyłeś wszystko razem. Czy to taka Twoja pasja, 3 w 1? Trochę tak, ale w moich książkach niekoniecznie skłaniam się ku medycynie czy farmacji. Tak się złożyło, że dwie z czterech dotychczasowych powieści wiążą się z tymi dziedzinami, jednakże nie czuję potrzeby osadzania akcji w realiach związanych ze służbą zdrowia. Wręcz przeciwnie. Owszem, wyuczony zawód, a wcześniej studia pomagają w tworzeniu wiarygodnych wątków, ale w przyszłości nie widzę siebie jako zaszufladkowanego "specjalisty" od tego czy innego gatunku. Mam parę ciekawych pomysłów i może kiedyś je zrealizuję.
  • Na swoim koncie masz już wydane 4 powieści. Która z nich jest Ci szczególnie bliska i kiedy możemy spodziewać się kolejnej?
  • Napisaniu każdej książki poświęcam się w równym stopniu i nie mam ulubionej. Każda jest inna, każdej oddałem cząstkę siebie, więc z każdą czuję się jednakowo związany. Kolejna powieść powinna ukazać się w tym roku. Kiedy? Tego jeszcze nie wiem. Umowa wydawnicza (na szczęście) nie obliguje mnie do ukończenia książki w danym terminie. Sam założyłem sobie tempo jednej książki rocznie. Myślę, że to rozsądne podejście, jednocześnie niemające negatywnego wpływu na pracę, którą przecież przez cały czas wykonuję.

  • Obecnie wydajesz swoje książki w Agencji Reklamowo-Wydawniczej Vectra. Chwalisz sobie to Wydawnictwo? Uważasz, że to w jakim Wydawnictwie wydajesz ma znaczenie?
    Odpowiem nieco dziwnie, ale myślę, że trafię w sedno. Chwalę sobie nie wydawnictwo, a ludzi, z którymi współpracuję. Mam wrażenie, że dla większości autorów istnieje wydawca, wydawnictwo, umowa i na tym koniec. Mają być pieniądze za książkę i tyle w temacie. Ja to widzę trochę inaczej. Jest Robert, Sabina, Natalia, Artur, Kasia... Rozumiecie, o co mi chodzi? Nie będę zachwalał wydawnictwa jako organizacji, ale muszę przyznać, że dobrze czuję się w towarzystwie ludzi, którzy go tworzą :) Czy ma znaczenie, w jakim wydawnictwie wydajesz? Na pewno... Każdy ma swoje kryteria. Moim są ludzie :)
  • Jak godzisz życie zawodowe z osobistym? Kiedy znajdujesz czas na pisanie?Dawniej pisałem po godzinach. Obecnie piszę... również po godzinach. Dodatkowo całkiem niedawno zrezygnowałem z 1/5 etatu w aptece na korzyść pracy z książkami. Był to dość odważny krok i długo nosiłem się z tą decyzją, ale wreszcie przełamałem się i nie żałuję. Pomimo pracy zawodowej i pisania zawsze gdzieś tam znajdzie się odrobina czasu dla rodziny i znajomych. Wzbraniam się przed wyalienowaniem i popadnięciem w "produkcję" kolejnych powieści. Chcę mieć też czas na życie. W końcu pracujemy po to, żeby żyć, a nie odwrotnie. Podsumowując... Życzyłbym sobie, aby ta książkowa przygoda, pomimo ciągłego rozwoju, w miarę upływu czasu nie przekształciła się w kolejną pracę, a nadal pozostała pasją.

  • Czy lubisz spotkania ze swoimi czytelnikami? Co Ci one dają? Czytelnicy to wyjątkowi ludzie. Wydaje się, że należą do ginącego gatunku, ale mam wrażenie, że czytanie przeżywa maciupeńki renesans, pomimo zastraszających statystyk. Zawsze zachodziłem w głowę, jak można mnie słuchać przez okrągłą godzinę. A jednak można... Są ludzie, którzy wpadają na spotkania i słuchają, często zadają pytania, interesują się. Niesamowite... Ze spotkań z Czytelnikami, z rozmów z nimi, wynoszę motywację do dalszego pisania. Każde pozytywne słowo jest zastrzykiem adrenaliny, która nie pozwala ci iść spać, dopóki nie napiszesz kolejnego akapitu.
  • Lubisz czytać książki. W jakich gatunkach szczególnie się lubujesz?Ło Boziu... Miałem już w rękach książki chyba z każdego gatunku. Mimo to, najchętniej sięgam po sensację, thriller, przygodę, kryminał, thriller medyczny. Nie pogardzę też książką z pogranicza historii i fantasy. Lubię political fiction. Kiedyś doszedłem do wniosku, że sam gatunek ma dla mnie drugorzędne znaczenie. Najważniejszy jest sposób pisania. Mogę czytać wszystko, ale pod warunkiem, że przekaz jest interesujący. Nie znoszę lania wody i przedstawiania jednego problemu na piętnaście różnych sposobów. Jeżeli ktoś jest martwy, to nie żyje i już. Co najwyżej może jeszcze krwawić lub brzydko pachnieć. Jeżeli zaś ktoś umiera, daję mu na to maksymalnie jeden akapit.

  • Jakie posiadasz pasje, prócz pisania i czytania?Żonę... (Wreszcie mogę zapunktować :) )
  • Skąd zrodził się pomysł, by pisać pod pseudonimem Thomas Arnold?Pomyślałem sobie tak... Gdyby coś z tego mojego pisania wyszło, Arnold Płaczek dalej mógłby spokojnie pracować w aptece, a Thomas Arnold pisałby książki. Gdyby nie wyszło - Thomas Arnold skończyłby "karierę" i byłoby po sprawie. Ogólnie pseudonim zapewnia anonimowość. Jak daleko idącą? To już zależy od autora. Aczkolwiek myślę, że to był jeden z gorszych pomysłów, jakie przyszły mi głowy, bo wypromować w Polsce Polaka o zagranicznie brzmiącym nazwisku/pseudonimie, piszącego książki, których akcja osadzona jest w USA, to podobno prawdziwy koszmar :P
  • Piszesz powieści sensacyjne, kryminalne oraz thrillery. Lubisz wywoływać w swoim czytelniku dreszczyk emocji?
    Nie tyle dreszczyk, co uwielbiam bawić się z Czytelnikiem w "kotka i myszkę". Cieszę się, gdy po przeczytaniu książki słyszę, że zakończenie jest nie do przewidzenia, albo że ktoś świetnie się bawił, gdy wraz z detektywami rozwiązywał sprawę. U mnie Czytelnik nie ma łatwo. Nie serwuję odpowiedzi na tacy. Mój narrator nie jest wszechwiedzący. Sam błąka się i myli, wysnuwając często błędne wnioski. Lubię zwodzić i mieszać. A jeżeli przy tym zdarzy się, że ktoś dostanie gęsiej skórki, to tym lepiej :)


  • Kiedy lubisz najbardziej pisać swoje powieści?Oj... Tu nie ma nic do lubienia. Piszę, gdy tylko mam odrobinę wolnego czasu. Chciałbym powybrzydzać, ponarzekać, że akurat mi się nie chce, że nie ma weny. Nic z tego. Jak jest czas, to wena też musi być :)
  • Twoje największe pisarskie marzenie?
  • Ciężko powiedzieć, bo... mam dwa, a jedno większe od drugiego :) 1. Legitymować się tytułem pisarza. Na razie jestem autorem. Według mnie każdy pisarz jest autorem, ale nie każdy autor jest pisarzem. Pisarz to osoba wolna, posiadająca komfort tworzenia. Może pisać gdzie chce i kiedy chce - nie przejmuje się nikim ani niczym. 2. Stworzyć historię, która stanie się ponadczasowa. Osiągnąć to, co osiągnął Tolkien czy Sapkowski. Wykreować własny świat, aby stał się on dla Czytelników bardziej rzeczywisty, niż ten, który ich na co dzień otacza. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz