Luty powoli się kończy, za oknem była dzisiaj przepiękna wiosna, więc z tej okazji wspólnie z Grażyną z Czytaninka zapraszamy na wywiad, który tym razem przeprowadziłyśmy z Beatą Zdziarską.
-
Od urodzenia mieszka Pani w Gdańsku. Kocha Pani to miasto, a może zawsze marzyła, by zamieszkać gdzieś indziej?
Tak, od urodzenia mieszkam w Gdańsku, mieście, które kocham.
Kiedyś marzyłam, żeby przenieść się w Bieszczady (serio!), ale
kiedy dowiedziałam się, jak srogie potrafią być tamtejsze zimy,
zarzuciłam swój pomysł. Potem błąkała mi się po głowie myśl
przeprowadzki w okolice Krakowa, bliżej ukochanych Tatr. Pozostało
to jednak w sferze pomysłów z przeszłości. Teraz nie chcę
wyprowadzać się z Gdańska.
-
„Zagubiony szlak” jest Pani debiutem. Czy pomysł na tę książkę zrodził się z Pani zamiłowania do podróży?
Nie, pomysł
zrodził się z wielu życiowych refleksji, obserwacji życia,
doświadczeń, także religijnych. Osadziłam akcję w Bieszczadach,
bo jest to miejsce magiczne, z którym łączę wiele wspaniałych
wspomnień.
-
Jaką osobą jest Beata Zdziarska?
O rety! Trochę
szaloną, trochę romantyczną i marzycielską! Próbuję jednak
stąpać po ziemi, przecież nie można całe życie bujać w
obłokach. Lol
-
Wiemy, że lubi Pani poznawać różne kultury. Która z dotychczas poznanych najbardziej Panią fascynuje i dlaczego?
Właściwie każda
odmienna kultura intryguje, w każdej można znaleźć coś
fascynującego: architekturę, sztukę, kuchnię. Najbardziej cenię
kulturę grecką. Łączy w sobie elementy kultury Wschodu
(starożytne Bizancjum, Turcja) i elementy kultury
zachodnioeuropejskiej. Grecka kuchnia jest najwspanialsza na świecie.
-
Gdzie najchętniej wybrałaby się Pani na wymarzone wakacje?
Marzę o Ameryce
Południowej i z pewnością kiedyś tam pojadę.
-
Czy ma Pani w planach stworzenie kolejnej powieści? A może taka już powstaje?
-
Najgorsza wpadka, jaka przydarzyła się Pani w życiu?
Staram się
kasować je z pamięci. Dotyczą bardzo osobistej sfery życia.
-
Współpracowała Pani z Wydawnictwem Pomerania, w którym publikowała Pani o tematyce morskiej. Lubiła Pani ten okres w swoim życiu?
Było to dla mnie
nowe wyzwanie. Nie pisałam jeszcze wtedy tekstów literackich,
raczej publicystykę. Od kilku lat piszę do kwartalnika Szafa,
gdzie publikuję opowiadania.
-
Stawia sobie Pani cele do których dąży za wszelką cenę?
Chyba nie. Z tymi
celami może być górnolotnie, gorzej z ich realizacją. Czasami nie
mamy na to wpływu, niestety. Przypomina to walenie głową w mur –
nic tylko siąść i płakać. Ale nie można się poddawać. Ważny
jest spokój serca.
-
Jaki gatunek literacki lubi Pani najbardziej czytać?
Powieści i
opowiadania o najróżniejszej tematyce.
-
Skąd zrodził się pomysł, by napisać powieść związaną z Bieszczadami i tak różnymi bohaterami?
Bieszczady
narodziły się ze wspomnień z moich wędrówek tamtejszymi
szlakami. To były cudowne wyprawy. Bohaterowie mojej książki nie
mają swoich konkretnych prototypów. To postaci, które powstały z
obserwacji życia i wielu osobistych przemyśleń.
-
Czego Pani nie lubi w książkach, czy jest coś co Panią od nich odpycha?
Nie przepadam za
fantastyką szeroko pojętą. Ale to oczywiście kwestia osobistych
preferencji.
-
Czego nie lubi Beata Zdziarska?
Nie będę tu oryginalna, mówiąc, że nie lubię chamstwa,
nieuczciwości, zakłamania w relacjach międzyludzkich.
Dziękuję Claudii i Grażynie za recenzje i wywiad ze mną. A wszystkich moich przyszłych czytelników serdecznie pozdrawiam. Beata Zdziarska
OdpowiedzUsuńJuż zaczynam się rozglądać za książką...bo wiem ,że warto przeczytać...z różnych powodów. Zresztą te Bieszczady....to dodatkowy plus dla mnie.
OdpowiedzUsuń