sobota, 29 października 2016

Dorota Schrammek - Dom , którego nie było

Relacje między matką a córką nie zawsze należą do tych idealnych, łatwych, prostych. Czasem są one trudne, skomplikowane i czasem mamy wrażenie, że pozostaną takie na zawsze. 

Główne bohaterki „Dom, którego nie było „Kasia, Daria, Łucja i Karolina coś o tym wiedzą. Każda z nim w swoim życiu miała dość skomplikowane relacje ze swoją matką. 

Karolina-pierwsza bohaterka jest nauczona bezwzględnego posłuszeństwa, które nie zawsze idzie z nią w parze. 

Łucja-to druga bohaterka, była wychowywana na arystokratkę traktującą mężczyzn podmiotowo i środek do osiągnięcia swoich celów.

Kolejna bohaterka to Daria-która była niechcianym dzieckiem i była wychowywana przez swojego ojca.

Ostatnia bohaterka ma na imie Katarzyna-która była zakonnica.

Każda jest inna, każda ma inny charakter, upodobania łączy je jedno. A konkretnie to Terapeutka, która wyznacza im polecenia, zadania do wykonania.

Zadania, choć na pozór nietypowe to przybliżają każdą z dziewczyn do odzyskania równowagi, wiary w siebie, a także w innych ludzi. Czy naucza się szanować samych siebie i innych? Czy nauczą się kochać ? Czy każda z dziewczyn zacznie dostrzegać szczęście ? Czy im się uda być lepszą wersją siebie po spotkaniach z terapeutką ?







Każdy z nas ma dobre lub złe relacje z jednym z rodzicem. Książka jest bardzo dobrze napisana, dobry styl, potrafi wzruszyć, a także podnieść ciśnienie czytelnikowi, ale w dobrym znaczeniu tego słowa. Trudno jest napisać recenzje do książki, która wywołała tak dużo emocji. Dorota Schrammek swoją książką pozytywnie zaskoczyła swoich czytelników. Książka jest lekka, porusza dobry, a zarazem ciekawy temat i dlatego też szybko się ją czyta. Spędziłam przy niej jeden wieczór przy kubku kawy i powiem wam, że to był bardzo dobry wieczór. Książkę z czystym sercem mogę wam polecić.






























Za możliwość przeczytania książki dziękuje autorce a także wydawnictwu Szara Godzina 

czwartek, 27 października 2016

Wywiad z Anna Krejzerowicz

Kochani zachęcam do przeczytania niezwykle przyjemnego wywiadu, który wspólnie z Grażyną  z Czytaninki przeprowadziłyśmy z przemiłą autorką Anną Klejzerowicz.
































( Fot. z prywatnego archiwum autorki . )



1. Wiemy, że oprócz pisania uwielbia Pani fotografować. Skąd takie zafascynowanie fotografią?

Fotografia to nie tylko fascynacja, to także jeden z pierwszych wykonywanych przeze mnie zawodów – w czasach, gdy nie istniała jeszcze fotografia cyfrowa, zdjęcia robiło się mechaniczną lub w najlepszym razie półautomatyczną lustrzanką, a wywoływało się je we własnej ciemni. Pasję wyniosłam z domu: ojciec fotografował, to on pierwszy uczył mnie patrzenia na świat przez obiektyw, a także obróbki zdjęć w ciemni fotograficznej. Później ukończyłam studium fotograficzne Związku Polskich Artystów Fotografików w Gdańsku, prowadzone między innymi – i przede wszystkim – przez wspaniałego artystę i pedagoga Stefana Figlarowicza. Fotografowałam dla prasy, agencji reklamowych, no i głównie dla teatru. Ale to były lata dziewięćdziesiąte. Obecnie bawię się fotografią już wyłącznie na własny użytek. Najchętniej fotografuję przyrodę i zwierzaki, a czasem sama bywam fotografowana, co mnie – przyznaję – troszkę stresuje. Przywykłam raczej do stania po drugiej stronie kamery. 


2. Kocha Pani teatr oraz pracuje w teatrze Atelier w Sopocie. Sama Pani pokochała teatr czy może ktoś zaszczepił w Pani tę miłość?

Ale to dawne dzieje! Z teatrem nie współpracuje już od ponad dziesięciu lat. Choć fakt, że współpraca z teatrem Atelier im. Agnieszki Osieckiej w Sopocie była długa, trwała przez kilkanaście lat i z przyjemnością ją wspominam. Poznałam tam wielu wspaniałych ludzi, aktorów, kompozytorów, reżyserów, między innymi samą Agnieszkę, Przemka Gintrowskiego, Jacka Kaczmarskiego, wielu innych – same legendy. Kto we mnie zaszczepił zainteresowanie teatrem? Chyba nikt konkretny. Miałam szczęście wyrastać w mieście, gdzie w latach osiemdziesiątych prężnie działał świetny Teatr Wybrzeże. Razem z paczką przyjaciół potrafiliśmy latać tam niemal codziennie, a w weekendy to już obowiązkowo. Wtedy młodzież naprawdę interesowała się sztuką! Nie tylko się bawiła (choć też). Później wraz ze świeżo wtedy poślubionym małżonkiem zetknęliśmy się z założycielami teatru Atelier: Andre Ochodlo i Markiem Richterem. Zaprzyjaźniliśmy się, no i tak to się wszystko zaczęło.

3. Wydała Pani interesującą trylogię Czarownica. Czy ma Pani w planach następną powieść?

Sądziłam, że napisałam trylogię, powiedziałam w niej wszystko, co miałam do powiedzenia w tym temacie, co było dla mnie ważne, i że temat ostatecznie zamknęłam. Jednak tylu ludzi – i nawet nie tylko kobiety, choć to niby „feministyczny” cykl – dopytuje o następną Czarownicę, że chyba nie będę miała wyboru i kiedyś w końcu do niej wrócę. Ale jeszcze nie mogę powiedzieć nic konkretnego. Trzymajcie kciuki, czarownice i czarownicy. 


4. Ma Pani na swoim koncie autorskim kilka wspaniałych dzieł. Jak to się stało, że zaczęła Pani pisać?

Dzieł” jest kilkanaście, choć pewnie nie wszystkie wspaniałe J Ale jak to się stało?.. Ano, stało się tak, że się urodziłam i dość szybko nauczyłam się czytać i pisać. A odkąd poznałam literki, coś tam sobie zawsze pisałam. Nie wyobrażałam sobie życie bez książek, a czytanie i pisanie było dla mnie czynnością tak naturalną jak oddychanie. Więc kiedy dorosłam, zaczęłam pisać zawodowo – najpierw publicystykę dla prasy, potem dojrzałam do beletrystyki, aż w końcu zaczęłam pisać książki. A jeszcze w międzyczasie przez ładnych parę lat zajmowałam się redakcją książek i czasopism.
5. Czy zdradzi nam Pani jakąś tajemnicę z życia prywatnego Anny Klejzerowicz?
  
Ale ja nie mam tajemnic L A gdybym miała, to bym ich nie zdradziła, bo przestałyby być tajemnicami. Żyję spokojnie na łonie przyrody, mam zwierzaki, które są częścią rodziny, ogród, który zaniedbuję, choć go kocham, no i swoje pasje oraz pracę, która jest moim życiem. To wszystko!

6. Jak to się stało, że zaczęła Pani pisać artykuły z zakresu historii sztuki?

Po prostu zawsze mnie to interesowało J Na tyle, że zrobiłam dyplom z teorii i historii sztuki, uczyłam plastyki w szkole na poziomie gimnazjalnym (lata temu) i sama najchętniej obracam się w świecie sztuki. O sztuce pisałam, ponieważ chciałam dzielić się nią z innymi pasjonatami. Poniekąd dalej to robię, teraz już w powieściach – zazwyczaj kryminalnych z wątkiem historycznym i z zakresu historii sztuki.



7. Dom, praca, spotkania autorskie, teatr. Jak znajduje Pani czas dla rodziny oraz przyjaciół?

Teatr to już przeszłość, praca to moja pasja, dom ma już grubo ponad sto lat, więc skoro do tej pory stoi, to i dalej postoi J Rodzina dzieli zarówno moje pasje, jak i wspomaga moralnie w pracy. Jakoś sobie radzimy.
8. Cykl książek o Emilu Żądło cieszy się dużą popularnością. Kiedy i w jakich okolicznościach powstała w Pani głowie ta oto właśnie postać?

Był rok 2005 albo 2006, dokładnie nie pamiętam. Trudny czas, kiedy po raz pierwszy w postkomunistycznej Polsce głowy podnosiły stare polityczne demony, które obecnie już niestety rozgościły się w niej na dobre. A raczej na niedobre. Wtedy miałam już na koncie ileś tam opowiadań publikowanych w gazetach i chciałam je wydać w zbiorze (co zresztą wkrótce potem nastąpiło). Nawiązałam kontakty z wydawnictwami, aż w końcu ówczesny szef wydawnictwa Dolnośląskiego – tego jeszcze legendarnego – choć krótkimi formami akurat nie był zainteresowany, zachęcił mnie do napisania kryminału, konkretniej: kryminału miejskiego dla kultowej serii „z odciskiem palca” – a ja złapałam bakcyla. I wymyśliłam fabułę „Sądu Ostatecznego” z „gdańskim” tryptykiem Memlinga w tle. Powieść stała się początkiem cyklu o Emilu Żądło, który jako postać wymyślił się sam. Po prostu pojawił się w mojej głowie nagle, w pełni ukształtowany, od razu z imieniem i nazwiskiem, z zawodem dziennikarza śledczego, z wadami i zaletami, nawet z nieogolonym zarostem. 


9. W zapowiedziach na Pani stronie internetowej widnieje zapowiedź książki Królowa Śniegu. Zdradzi nam Pani co nieco o tej pozycji?

Będzie to „zimowy” kryminał z tłem społecznym i wątkiem z przeszłości (nieodległej tym razem, bo z okresu PRL-u). Akcja będzie się rozgrywać głównie na prowincji, oczywiście gdzieś na Pomorzu Gdańskim, a całość będzie miała odniesienia do słynnej baśni Andersena. Powieść ukaże się nakładem wydawnictwa Filia, premiera przewidywana jest na luty 2017.


10. Która z Pani książek jest najbliższa Pani sercu?

Nie ma czegoś takiego. Każda jest bliska, bo każda z niego wychodzi. Inaczej byłby to fałsz.

11. Jak dzisiaj wspomina Pani swoje dzieciństwo?

Jako wspaniałe i bardzo aktywne. Miałam mądrych rodziców, którzy nauczyli mnie wszystkiego: czytania książek, miłości do przyrody, wspinaczki górskiej, szacunku dla wszystkiego co żyje, licznych pasji, między innymi do sztuki, kultury, historii. Dociekliwości w rozwiązywaniu tajemnic. Ale także tolerancji oraz innych wartości, które do tej pory wyznaję i w zgodzie z którymi zawsze staram się żyć.

12. Najmilsze wspomnienie związane z pisarstwem?

Och… Chyba jednak pierwsza książka. Pierwsze egzemplarze w dłoni. Na szczęście to przeżycie odradza się przy każdej premierze. Nawet po tylu latach.



13. Co lubi Pani robić w wolnych chwilach, o ile takie posiada. Jakieś inne pasje?

Nie posiadam! Pisanie, czytanie, badania potrzebne do kolejnych książek, stadko zwierzaków i - w ostatnich latach - praca dla portalu literackiego „Książka zamiast kwiatka” pochłania cały mój czas. Ale ja nie narzekam.

 
Dziękuję i pozdrawiam!
Anna Klejzerowicz

















(Fot. Joanna Pruszyńska, z festiwalu Afera Kryminalna 2016 w Gdańsku.. )

Edyta Kowalska - Ścieżki przeszłości - Przedpremierowo

Człowiek może dużo przeżyć w życiu i dużo wycierpieć. Poznajemy historię Weroniki młodej dziewczynki, którą podczas II wojny światowej pod wpływem zdarzeń zmienia się o 360 stopni. Weronika mimo trudnych przeciwności się nie poddaje idzie przez życie. Ponad 70 lat później Julia dostaje list z Dani od przyjaciela jej babci. 

Czy Julia pozna historię swojej babci ? Czy dowie się co przydarzyło się Weronice ? 

Ścieżki przeszłości to książa , która pokazuje nam, że ścieżki, które wybieramy nie zawsze należą do tych prostych, idealnych i łatwych. Czasami muszą być kręte i trudne, by później móc być szczęśliwym , radosnym. 






Książka jest kontynuacją losów Juli , Rafała i ich znajomych, ale także niezwykła historią jej babci . 

Osobiście mnie książka zauroczyła tak jaj poprzednia część . Książka pokazuje dwa różne światy , świat podczas wojny i świat teraźniejszy i jak diametralne się różnią od siebie . To historia bardzo ciekawa, którą czyta się jednym tchem i zostawia po sobie jakiś ślad czytelnikowi . 

Bardzo się cieszę, że mogła poznać dalsze losy Juli , a także historie Weroniki, bo ona pokazała mi, że warto walczyć o życie , o miłość i nie wolno patrzeć się za siebie tylko trzeba iść do przodu mimo niedogodności .


Premiera książki : 28.10 .2016  <3 <3 !!!! 




























Za   możliwość przeczytania książki dziękuję samej autorce .

wtorek, 25 października 2016

Małgorzata Liput - Meandry milczenia - tomik poezji

Każdy, kto sięga po poezje w jakimś stopniu się na nią otwiera. Próbuje otworzyć swoje serce na radość, a zarazem smutek. Czytając poezje dajemy się ponieść melancholii. Gdy przychodzi jesienny czas bardziej sięgamy po poezje, częściej o niej myślimy. Tomik Meandry milczenia jest to czwarty tomik Małgorzaty Liput, który jest podzielony na dwie części. Blisko i Daleko, gdy byłam na spotkaniu, promocji właśnie tomiku Meandry milczenia słuchałam utworów, do których muzyka została napisana właśnie do wierszy Małgorzaty. Od tamtej pory chodzi za mną jeden wiersz i cały czas o nim myślę, a jest nim właśnie. : 


                                                              Wiersz dla Ciebie 


                                                              Już trzy lata piszę wiersz dla ciebie
                                                              i nie umiem dobrać kilku słów 
                                                              tak by przy nich  ziemia była niebem
                                                              zwykłe chwile miały coś ze snów 

                                                              próbowałam wszelakich sposobów 
                                                              towarzystwa księżyca i słońca 
                                                              ale mimo to wciąż nie potrafię 
                                                              wyrazić co czuję do końca 

                                                               pisałam już wiersze spojrzeniem 
                                                               zastępując słowa uśmiechami 
                                                               a na każde wyciągnięcie wzroku 
                                                               zdjęcia ci robiłam powiekami 

                                                               nie wiem czy ten wiersz odczytasz 
                                                               bo on wciąż wybrzmiewa tylko ciszą 
                                                               prócz tytułu są w nim same wielokropki 
                                                               pod którymi po prostu się podpiszę 



Tomik zatytułowany jest Meandry milczenia tak jak wiersze Małgorzaty opowiadają o milczeniu. Czasem uważamy, że lepiej jest milczeć niż rozmawiać z bliską nam osobą, że ona się domyśli, o co nam chodzi, lecz to najgorsze co możemy zrobić . Jak po każdym tomiku zawsze dużo myślę , analizuję. Wybrałam dla was jeszcze jeden wiersz, który mi się spodobał. 


                                                               Zegar
                         
                                                               rozbiłam zegar 
                                                               powyginałam wskazówki 
                                                               zatrzymałam 
                                                               minutę istnienia 
                                                               zamilkł
                                                               tak jak my
                                                               nie ma nic do powiedzenia 



Polecam tomik poezji Małgorzaty Liput Meandry milczenia pozwólcie otworzyć swoje serca na poezje i sięgnijcie po tomik na pewno się nie zawiedziecie.







poniedziałek, 24 października 2016

Adelina Tulińska - Dotyk Północy - book tour

Laura jest młodą kobietą, wiedzie normalne spokojne życie. Na co dzień pracuje, spotyka się ze znajomymi oraz przyjaciółmi, a także kończy studia. Gdy wyjeżdża na wolontariat do dalekiej Norwegi nie jest świadoma tego, co ją czeka w najbliższym czasie . Nie przypuszcza nawet, że jej życie diametralnie ulegnie zmian. Tam poznaje młodego mężczyznę o imieniu Gabriel, który ją intryguje, pociąga, lecz także od siebie odpycha. Gabriel potrafić zawładnąć ciałem wbrew jej woli. Ale czy Laura pozwoli władać swoim ciałem ? Jaką mroczną tajemnice ukrywa rodzina, w której Laura się zatrzymała ?








Książka należy do lekkich , szybko się ją czyta. Pokazuje nam jak pochłaniająca i interesująca potrafi być polska literatura. Jak wiele talentów mamy w Polsce a wiele z nich jest ukrywane w autorskich szufladach. Nie da się ukryć, że książka mną zawładneła, ale ja jestem z tego zadowolona.

Autorka nie bała się urozmaicić czytelnikowi chwile z jej książka, postanowiła dodać zabawne dialogi, a także sytuacje. Ja osobiście czułam się ,jakbym uczestniczyła we wszystkim wraz z Laurą i to górowało podczas czytania. Dlatego nie boje się wam polecić książki  Dotyk Północy  bo wiem, że wami także zawładnie , że pokochacie bohaterów z każdym rozdziałem coraz bardziej tak jak ja to zrobiłam.







niedziela, 23 października 2016

Agata Adamska - Łowca czterech żywiołów

Aeryla Valnes nastolatka do tej pory zwykła uczennica liceum, czas spędza ze swoją przyjaciółką, niczym się nie wyróżnia. Jest przekonana, że nie posiada żadnych predyspozycji tak jak jej rodzice. Lecz jeden dzień zmienia dosłownie wszystko. Ten jeden dzień w którym odbywa test zdolności magicznych. Dziewczyna nie jest świadoma, że ma niezwykłe zdolności panowania nad wszystkimi żywiołami.






Łowca czterech żywiołów na pewno nie jednego czytelnika zaskoczy , obezwładni. Książkę przyjemnie się czyta jest to kolejna książka która pozwoliła mi wejść w swój świat i przeżywać wszystko z Aeryla .

Książka jest debiutem Agaty Adamskiej , lecz to nie jest zwykły debiut . Weszła w grono autorów z potężnym krokiem i w niesamowitym stylu pokazała swój pazur . Łowca czterech żywiołów nie tylko potrafi zawładnąć sercem, lecz też umysłem , pozwala nam także podświadomie wejść do książki . Śmiało mogę mówić, że książka jest jedną najlepszą książek tego roki . I już nie mogę się doczekać kontynuacji historii Aeryla . Ja osobiście polecam książkę z czystym sercem stwierdzam, że w stoo procentach wami również zawładnie .
































Za  możliwość przeczytania książki dziękuję samej autorce .