piątek, 14 kwietnia 2017

Georg Harrar - Sieć Podejrzeń

Evan Birch, uczciwy mąż, ojciec i profesor filozofii niespodziewanie zostaje aresztowany w związku ze sprawą porwania nastolatki, W jednej chwili z szanowanego obywatela staje się podejrzanym.






Obciążające go dowody zaczynają się mnożyć-Evan utrzymuje, że jest niewinny, ale im bardziej się broni, tym mniej wierzy samemu sobie. Nagle okazuje się, że wszystkie fakty są kłamstwem-każde słowo może być fałszywe, każdy szczegół czy gest może ostatecznie pogrążyć Evana, a wina i niewinność to tylko wypadkowe zbiegów okoliczności.




Jak potoczy się sprawa ? Czy Evan dowiedzie swojej niewinności ? A może wręcz przeciwnie okaże się winny ? Czy sprawa w ogóle się wyjaśni ?




Dawno takiej znakomitej książki nie czytałam. Powiem wam, że w pewnych momentach pojawiał się dreszczyk, nawet nie wiem skąd ? Dlaczego ? Po co ? Książka wciąga zdecydowanie, warto ją przeczytać. Tylko dlaczego jest taka krótka ? Niby 318 stron a jak dla mnie mogłaby być dłuższa. Tu pojawiają się masę pytań, ale czy dostałam odpowiedź na nie wszystkie ? 




Spodobał mi się napis na okładce „ Kłamstwo to tylko lustrzane odbicie prawdy” powiem wam, że coś w tym jest ! 




Lubię jak autor doprowadza mnie przy czytaniu do sporej dawki emocjonalnej i nie koniecznie ona jest dobra, czasem pojawiają się te złe emocje. Ale czytam dalej i przekonuje się, że warto, z pierwszymi stronami książki wiedziałam, że to będzie znakomita przygoda. Tylko kto teraz poskłada moją emocjonalną rozwałkę ? Kiedy najem się na tyle dawki emocjonalnej, że zaspokoi to moją wewnętrzna  dziurę ?




Najchętniej otworzyłabym ponownie książkę i nie kończyła jej w ogóle. Wydawnictwo Wielka Litera coraz bardziej podnosi poprzeczkę i coraz bardziej rozwala moją huśtawkę emocjonalną. Oczywiście w ten dobry sposób.




A ty skusisz się, by poznać sprawę Evana do końca ? Naprawdę nie pożałujesz !





























Za możliwość przeczytania ksiązki dziękuję wwydawnictwu Wielka Litera.

Wywiad Thomas Arnold

Wspólnie z Grażyną z Czytaninki zapraszamy na kolejny wywiad, który tym razem przeprowadziłyśmy z sympatycznym autorem - Thomas Arnold - który potrafi wywołać u swoich czytelników ciarki na ciele






  • Tak się składa, że mieszkasz w miejscowości (Rydułtowy), w której jedna z nas (Czytaninka) się urodziła i spędziła tam 20 lat swego życia. Czy lubisz swoje miasteczko? Uważasz, że ma w sobie jakiś urok?
  • Oczywiście! Uwielbiam Rydułtowy i samo miejsce, w którym mieszkam. Z miastem wiążę swoją przyszłość. Dla mnie jest ono wręcz idealne - nie za duże, nie za małe. Mamy szpital, kino, kawiarnie, są sklepy duże i nieco mniejsze. Na dodatek Rydułtowy sąsiadują z większymi miastami, więc czego nie mam pod nosem, znajdę parę kilometrów dalej. Chcąc przejechać z punktu A do B, po prostu jadę, nie muszę stać w korkach. Ludzie są przyjaźnie nastawieni i raczej nie czują na sobie piętna dużego miasta. Czego chcieć więcej?
  • Kiedy zrodziła się myśl w Twojej głowie, by zacząć pisać własne powieści?
Po ukończeniu studiów i stażu rozpocząłem pracę w zawodzie. Szybko jednak odkryłem, jak pewnie większość ludzi, że czegoś mi brakuje. Tym czymś była pasja, która pozwalałaby się realizować niekoniecznie w wyuczonym kierunku. Inaczej mówiąc, szukałem odskoczni. A że zawsze lubiłem czytać, postanowiłem spróbować swoich sił po tej drugiej stronie lustra. Zacząłem pisać i robię to do dziś, już od dobrych pięciu lat. Wymyślanie zawiłych historii i przelewanie ich na papier sprawia mi ogromną przyjemność i jestem pewny, że nadal będę to robił.


  • Ukończyłeś farmację na Śląskim Uniwersytecie Medycznym, pracujesz w zawodzie, a do tego zadebiutowałeś thrillerem medycznym „Anestezja”. Można więc powiedzieć, że połączyłeś wszystko razem. Czy to taka Twoja pasja, 3 w 1? Trochę tak, ale w moich książkach niekoniecznie skłaniam się ku medycynie czy farmacji. Tak się złożyło, że dwie z czterech dotychczasowych powieści wiążą się z tymi dziedzinami, jednakże nie czuję potrzeby osadzania akcji w realiach związanych ze służbą zdrowia. Wręcz przeciwnie. Owszem, wyuczony zawód, a wcześniej studia pomagają w tworzeniu wiarygodnych wątków, ale w przyszłości nie widzę siebie jako zaszufladkowanego "specjalisty" od tego czy innego gatunku. Mam parę ciekawych pomysłów i może kiedyś je zrealizuję.
  • Na swoim koncie masz już wydane 4 powieści. Która z nich jest Ci szczególnie bliska i kiedy możemy spodziewać się kolejnej?
  • Napisaniu każdej książki poświęcam się w równym stopniu i nie mam ulubionej. Każda jest inna, każdej oddałem cząstkę siebie, więc z każdą czuję się jednakowo związany. Kolejna powieść powinna ukazać się w tym roku. Kiedy? Tego jeszcze nie wiem. Umowa wydawnicza (na szczęście) nie obliguje mnie do ukończenia książki w danym terminie. Sam założyłem sobie tempo jednej książki rocznie. Myślę, że to rozsądne podejście, jednocześnie niemające negatywnego wpływu na pracę, którą przecież przez cały czas wykonuję.

  • Obecnie wydajesz swoje książki w Agencji Reklamowo-Wydawniczej Vectra. Chwalisz sobie to Wydawnictwo? Uważasz, że to w jakim Wydawnictwie wydajesz ma znaczenie?
    Odpowiem nieco dziwnie, ale myślę, że trafię w sedno. Chwalę sobie nie wydawnictwo, a ludzi, z którymi współpracuję. Mam wrażenie, że dla większości autorów istnieje wydawca, wydawnictwo, umowa i na tym koniec. Mają być pieniądze za książkę i tyle w temacie. Ja to widzę trochę inaczej. Jest Robert, Sabina, Natalia, Artur, Kasia... Rozumiecie, o co mi chodzi? Nie będę zachwalał wydawnictwa jako organizacji, ale muszę przyznać, że dobrze czuję się w towarzystwie ludzi, którzy go tworzą :) Czy ma znaczenie, w jakim wydawnictwie wydajesz? Na pewno... Każdy ma swoje kryteria. Moim są ludzie :)
  • Jak godzisz życie zawodowe z osobistym? Kiedy znajdujesz czas na pisanie?Dawniej pisałem po godzinach. Obecnie piszę... również po godzinach. Dodatkowo całkiem niedawno zrezygnowałem z 1/5 etatu w aptece na korzyść pracy z książkami. Był to dość odważny krok i długo nosiłem się z tą decyzją, ale wreszcie przełamałem się i nie żałuję. Pomimo pracy zawodowej i pisania zawsze gdzieś tam znajdzie się odrobina czasu dla rodziny i znajomych. Wzbraniam się przed wyalienowaniem i popadnięciem w "produkcję" kolejnych powieści. Chcę mieć też czas na życie. W końcu pracujemy po to, żeby żyć, a nie odwrotnie. Podsumowując... Życzyłbym sobie, aby ta książkowa przygoda, pomimo ciągłego rozwoju, w miarę upływu czasu nie przekształciła się w kolejną pracę, a nadal pozostała pasją.

  • Czy lubisz spotkania ze swoimi czytelnikami? Co Ci one dają? Czytelnicy to wyjątkowi ludzie. Wydaje się, że należą do ginącego gatunku, ale mam wrażenie, że czytanie przeżywa maciupeńki renesans, pomimo zastraszających statystyk. Zawsze zachodziłem w głowę, jak można mnie słuchać przez okrągłą godzinę. A jednak można... Są ludzie, którzy wpadają na spotkania i słuchają, często zadają pytania, interesują się. Niesamowite... Ze spotkań z Czytelnikami, z rozmów z nimi, wynoszę motywację do dalszego pisania. Każde pozytywne słowo jest zastrzykiem adrenaliny, która nie pozwala ci iść spać, dopóki nie napiszesz kolejnego akapitu.
  • Lubisz czytać książki. W jakich gatunkach szczególnie się lubujesz?Ło Boziu... Miałem już w rękach książki chyba z każdego gatunku. Mimo to, najchętniej sięgam po sensację, thriller, przygodę, kryminał, thriller medyczny. Nie pogardzę też książką z pogranicza historii i fantasy. Lubię political fiction. Kiedyś doszedłem do wniosku, że sam gatunek ma dla mnie drugorzędne znaczenie. Najważniejszy jest sposób pisania. Mogę czytać wszystko, ale pod warunkiem, że przekaz jest interesujący. Nie znoszę lania wody i przedstawiania jednego problemu na piętnaście różnych sposobów. Jeżeli ktoś jest martwy, to nie żyje i już. Co najwyżej może jeszcze krwawić lub brzydko pachnieć. Jeżeli zaś ktoś umiera, daję mu na to maksymalnie jeden akapit.

  • Jakie posiadasz pasje, prócz pisania i czytania?Żonę... (Wreszcie mogę zapunktować :) )
  • Skąd zrodził się pomysł, by pisać pod pseudonimem Thomas Arnold?Pomyślałem sobie tak... Gdyby coś z tego mojego pisania wyszło, Arnold Płaczek dalej mógłby spokojnie pracować w aptece, a Thomas Arnold pisałby książki. Gdyby nie wyszło - Thomas Arnold skończyłby "karierę" i byłoby po sprawie. Ogólnie pseudonim zapewnia anonimowość. Jak daleko idącą? To już zależy od autora. Aczkolwiek myślę, że to był jeden z gorszych pomysłów, jakie przyszły mi głowy, bo wypromować w Polsce Polaka o zagranicznie brzmiącym nazwisku/pseudonimie, piszącego książki, których akcja osadzona jest w USA, to podobno prawdziwy koszmar :P
  • Piszesz powieści sensacyjne, kryminalne oraz thrillery. Lubisz wywoływać w swoim czytelniku dreszczyk emocji?
    Nie tyle dreszczyk, co uwielbiam bawić się z Czytelnikiem w "kotka i myszkę". Cieszę się, gdy po przeczytaniu książki słyszę, że zakończenie jest nie do przewidzenia, albo że ktoś świetnie się bawił, gdy wraz z detektywami rozwiązywał sprawę. U mnie Czytelnik nie ma łatwo. Nie serwuję odpowiedzi na tacy. Mój narrator nie jest wszechwiedzący. Sam błąka się i myli, wysnuwając często błędne wnioski. Lubię zwodzić i mieszać. A jeżeli przy tym zdarzy się, że ktoś dostanie gęsiej skórki, to tym lepiej :)


  • Kiedy lubisz najbardziej pisać swoje powieści?Oj... Tu nie ma nic do lubienia. Piszę, gdy tylko mam odrobinę wolnego czasu. Chciałbym powybrzydzać, ponarzekać, że akurat mi się nie chce, że nie ma weny. Nic z tego. Jak jest czas, to wena też musi być :)
  • Twoje największe pisarskie marzenie?
  • Ciężko powiedzieć, bo... mam dwa, a jedno większe od drugiego :) 1. Legitymować się tytułem pisarza. Na razie jestem autorem. Według mnie każdy pisarz jest autorem, ale nie każdy autor jest pisarzem. Pisarz to osoba wolna, posiadająca komfort tworzenia. Może pisać gdzie chce i kiedy chce - nie przejmuje się nikim ani niczym. 2. Stworzyć historię, która stanie się ponadczasowa. Osiągnąć to, co osiągnął Tolkien czy Sapkowski. Wykreować własny świat, aby stał się on dla Czytelników bardziej rzeczywisty, niż ten, który ich na co dzień otacza. 

wtorek, 11 kwietnia 2017

Wioletta Sawicka - Wyspy szczęśliwe

Wrażliwa, ufna, trochę naiwna Joanna pragnęła od życia tylko jednego: chciała mieć rodzinę. Taką, jaką miała, zanim rodzice zginęli w wypadku. Skończyła studia, ale nie myślała o pracy i robieniu kariery. Młodzieńcza miłość zaowocowała ślubem i dzieckiem. Joanna była szczęśliwa, spełniły się jej marzenia. Tomasz prowadził firmę, zarabiał na dobre życie, Joanna zajmowała się córeczką, domem, ogrodem- i to był jej bezpieczny świat. 







Pewnego dnia Joanna budzi się w zupełnie nowej rzeczywistości. Musi stawić czoło dramatycznej sytuacji i zmierzyć z własnymi słabościami, a jest do tego zupełnie nieprzygotowana. W tym najtrudniejszym czasie swojego życia poznaje ludzi, którzy uświadamiają jej, że życie to wzloty i upadki. I to nie sukcesy nas kształtują, lecz przeciwności losu. 




Czy poradzi sobie w tej trudnej dla niej sytuacji ? Jak potoczy się jej dalsza przyszłość ?




Książka jest nie tylko zruszająca, cieakwa, lecz też pobudza w nas dużo pozytywnych oraz negatywnych emocji. Spędziłam przyjemnie przy niej czas, powiem wam, że nie spodziewałam się aż tak dużego zaskoczenia mojego przy czytaniu tej książki. Nie miałam jeszcze okazji czytać książek, twórczości Wioletty Sawickiej i cieszę się, że moje pierwsze spotkanie było tak dobre. Książka jest nie tylko dobrze napisana,lecz dopracowana o najmniejsze szczegóły. Coraz częściej przyłapuje się na tym, że częściej sięgam po polskich autorów i się nimi zachwycam, ich twórczością. Naprawdę polscy autorzy są znajokomici i dobrze piszą, to dlaczego tak mało po nich sięgamy ?

Wioletta Sawicka ma bardzo dobre pióro, bardzo dobrze się ją czyta, zaciekawieniem, od pierwszych stron czytelnik wie, że przyjemnie spędzi czas i nie będzie żałować tego spotkania.




Cieszę się, że miałam przyjemność poznać twórczość autorki, jej nową powieść i z pewnością to nie jest moje ostatnie spotkanie z autorką.




Z przyjemnością Zaczytana poleca  powieść, pewnie nie raz jeszcze do niej powrócę.




Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Prószyński i S-ka.

niedziela, 9 kwietnia 2017

Magda Skubisz - Chałturnik

Przemyśl- uroczy i bogobojny zakątek Polski C. Siedemnastoletni Zenon Kobiałka wraz z kolegami z klasy dorabia jako muzyk w weselnym zespole. Nocami grają w lokalu, który uchodzi za agencję towarzyską. Nowa profesja uczniów II B i przysypianie na lekcjach budzą niezadowolenie nauczycieli. Licealiści muszą stawić czoło nie tylko zgorszonym pedagogom, ale i poznanym w miejscu pracy rozmaitym typom spod ciemnej gwiazdy. Powieść śmieszna, straszna i ze wszech miar autentyczna-autorka przez wiele lat zarobkowała jako chałuturnica weselna, specjalizując się w zabawianiu pijanych ludzi.










Jest to moje trzecie spotkanie z Rybą i jej przyjaciółmi. Powiem wam, że książka jest nie tylko śmieszna, straszna, ale zarazem ciekawa, pojawiają się nutka wzruszenia. 




Przyjemnie jest czytać o bliskich mi terenach. Może nie każdy wie Przemyśl znajduje się na Podkarpaciu, a Zaczytana z Podkarpacia pochodzi i to niedaleko od Przemyśla. 

Książka bardzo mnie zaciekawiła, przyjemnie mi się ją czytało szkoda, że ta przygoda tak szybko się skończyła. Bardzo przyjemnie spędziłam swój czas przy twórczości Magdy Skubisz. I mam nadzieje, że nie raz jeszcze będę mogła czytać jej powieści oraz wdrażać się bardziej w jej twórczość. 

Zachęcam po sięgniecie Chałturnika to naprawdę jest dobra książka , warta przeczytania.





























Za możliwość przeczytania ksiażki dziękuję autorce.