Zaskakujące wydarzenia sprawiają, że pisarka odnawia znajomość z Serwerownią, utalentowaną kulinarnie sąsiadką.
Tymczasem do domu wprowadza się ciocia Lukrecja i wraca mama Marleny. A to oznacza nowe kłopoty.
Energicznie kobiety prowadzą własne śledztwo, wciągając w nie kolejne osoby.
Czy przydzielony do sprawy podkomisarz zdoła okiełznać pomysłowych detektywów ?
I co o tym wszystkim sądzi Pan Kot?
Przepis na zbrodnie należy do bardzo ciekawych powieści, lecz mi zabrakło w niej tego czegoś.
W całej powieści, są dobre wątki powiedziałabym, że idealnie bohaterzy odgrywają swoją rolę. Niestety mnie powieść nie wciągnęła, nie pochłonęła.
Może są to moje gusty i guściki, ale żebyście się sami przekonali czy mam rację musicie po nią sięgnąć.
Sięgłam po Przepis na zbrodnie z zaciekawieniem i z początkiem przyznam się wam dawałam tej książce szanse. W połowie jednak te szanse coraz bardziej malały, może to jest przesyt tak dobrymi książkami, a może po prostu brakuje tego wow w książce.
Sami musicie ocenić czy warto sięgać po tą powieść. Mimo to cieszę się, że mogłam się zapoznać z twórczością Iwony Mejzy i dalej będę sięgać po jej powieści.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorce.
Nie brzmi jak coś dla mnie ;)
OdpowiedzUsuń