-
1. Dwie zwariowane kobiety, które debiutują swoją wspólną książką „Klątwa przeznaczenia”,która już podbija serca czytelników. Jak tego dokonałyście? Czy pisanie we dwójkę jest proste, a może skomplikowane?
.Pisać razem zaczęłyśmy jeszcze w liceum, gdy siedziałyśmy w
jednej ławce. Wówczas wiązało się to z pewną dozą
niebezpieczeństwa- skrzętnie ukrywałyśmy nasz notes przed czujnym
okiem nauczycielskim, by nie odkryto, że oprócz robienia
koniecznych notatek lekcyjnych, bawimy się słowem, wymyślając
przygody Severa i jego wybranki. Przez lata tworzyłyśmy w ten
sposób- wymieniając się zeszytem i dopisując kolejne partie
tekstu. Od strony praktycznej- gdy byłyśmy uczennicami, było to
proste, gdyż przebywałyśmy ze sobą prawie codziennie. Trudności
zaczęły się, gdy wybrałyśmy inne kierunki studiów- Monika
prawo, a Sylwia filologię angielską. Pisałyśmy coraz rzadziej i
coraz bardziej nam tego brakowało, w efekcie czego kilka lat temu
zadecydowałyśmy o przestawieniu się na tworzenie na komputerze.
Wymiana mailowa pozwoliła nam na uprawianie naszego hobby
codziennie. I tak jak niegdyś, dalej świetnie się bawimy,
przesyłając sobie następne części powieści, tworząc wspólnie
dialogi i opisy miejsc. Jeśli zaś chodzi o aspekt duchowy- pisanie
we dwójkę to wyzwanie, zwłaszcza gdy czasami mamy inne koncepcje,
które trzeba jakoś pogodzić, ale też i przyjemność, która
często godzinami nie pozwala nam się oderwać od klawiatury i
monitora, trzymając nas w napięciu w trakcie oczekiwania na
odpowiedź współautorki.
-
Jak godzicie pisanie z obowiązkami domowymi?
Nie jest to proste. Jedna z nas jest matką bliźniaków, druga ma
trójkę dzieci i obecnie obie znajdujemy się na etapie życie, w
którym poświęcamy się wychowaniu potomstwa. To praca całodobowa
przez siedem dni w tygodniu. Dlatego też jedynym czasem, jakim
dysponujemy na pisanie, są późne wieczory. Marzą nam się takie,
kiedy dzieci pójdą spać o 20 i bez pobudek wstaną dopiero rano,
ale to pewnie nie prędko nas czeka, więc póki co biegamy od
laptopa do dziecka, gdy to się przebudzi, i z powrotem. Wszystko po
to, by móc realizować swoją pasję i pomysły.
-
Czym zajmujecie się na co dzień prócz pisania?
Robimy to, co chyba każda młoda mama- doglądamy naszych dzieci,
uczymy je samodzielności i dbamy o to, by przy rozbrykanych
maluchach dom wyglądał jako tako. Oprócz tego mamy teraz nowe
obowiązki, przez które trudno nam znaleźć czas wieczorami na
uprawianie naszego hobby. Staramy się promować naszą książkę,
szukamy odpowiednich portali internetowych i stron, nawiązujemy
kontakty z ludźmi. Do tego zaczynamy pisać coraz więcej artykułów
i zaznajamiamy się z programem do robienia grafik komputerowych-
wszystko po to, by poszerzyć grono odbiorców naszej powieści. Nie
możemy narzekać na nudę.
-
Dzisiaj premiera Waszej książki, piękna data 8 marca, dzień kobiet. Jak zgodnie stwierdziłyście od kobiet dla kobiet. Jak się z tym czujecie?
Jesteśmy szczęśliwe, gdyż same walczyłyśmy o tę datę z
wydawcą. Naszą książkę kierujemy do kobiet- podejmujemy w niej
temat miłości, walki o związek, ale także o siebie samą.
Podkreślamy siłę kobiety, pokazując, ile- odpowiednio
zdeterminowana- może zdziałać. I to właśnie chcemy w tym
szczególnym dniu sprezentować innym przedstawicielkom naszej płci-
dawkę wiary w siebie oraz w potęgę uczuć, a już mniej podniośle-
podarować chwile świetnej zabawy- w końcu „Klątwa” oprócz
tego, że emocjonuje, wzrusza, szokuje, a czasem przeraża, napisana
jest z przymrużeniem oka. Mamy więc nadzieję, że nasze
czytelniczki nieraz się przy niej zaśmieją.
-
Wiemy, że będzie kontynuacja „Klątwy przeznaczenia” (na którą już czekamy z niecierpliwością). Kiedy możemy się jej spodziewać? Czy już macie w głowach jej zarys?
Na te pytania same nie znamy odpowiedzi. Nie wiemy, ile czasu zajmie
nam napisanie kontynuacji, zwłaszcza że lubimy wracać do początków
i zmieniać wszystko na nowo. W momencie gdy prezentowałyśmy
„Klątwę” wydawcom, jej ciąg dalszy był skończony. Jednak w
ostatniej chwili przed jej wysłaniem, za namową znajomej,
zmodyfikowałyśmy finał książki, a całe następne dwa tomy
okazały się przez to do skasowania. Piszemy więc od początku,
gdyż chcemy, aby było jeszcze ciekawiej i bardziej porywająco.
Mamy mnóstwo pomysłów, z pewnością wykorzystamy coś z tego, co
już stworzyłyśmy, uprościmy jednak całość, rezygnując z
pewnych wątków. Ustaliłyśmy już zakończenie, wiemy, co wydarzy
się w środku, ale jakimi ścieżkami do tego dojdziemy, pozostaje
to dla nas zagadką i przygodą, na którą same czekamy.
-
Która z postaci w „Klątwie przeznaczenia” zajmuje szczególne miejsce w Waszym sercu?
Przyznamy się, że jako kobiety po prostu kochamy Severa. Pod każdym
względem. Przystojny, silny, odważny, waleczny, zaradny, pracowity,
dowcipny, wrażliwy na muzykę, utalentowany i szarmancki. Lista
zalet nie ma końca, nasz bohater bywa jednak także szorstki,
brutalny i niebezpieczny, ale czy to nie czyni go tym bardziej
pociągającym?
-
Jaki jest Wasz stosunek do czytelniczek? Jak odnosicie się do promowania przez nie Waszej debiutanckiej powieści?
Jeszcze kilka miesięcy temu nie zdawałyśmy sobie sprawy z tego,
jak ważna jest rola czytelników w promocji. Sądziłyśmy, że
rozreklamowaniem dzieła zajmuje się głównie wydawca. Wraz ze
zbliżaniem się okresu premiery, przekonujemy się, jak bardzo
pomaga wsparcie odbiorców. Jesteśmy wdzięczne blogerom oraz
pisarzom- bo to do nich trafiły pierwsze egzemplarze- za wszystkie
dobre rady. To dzięki nim stworzyłyśmy własny fanpage,
założyłyśmy konto na innym znany portalu społecznościowym oraz
zaczęłyśmy poszerzać grono znajomych, aby rozpowszechniać
informację na temat naszej powieści. Jednak nasze czytelniczki
oferują nie tylko wsparcie słowne- one rzeczywiście działają i
pomagają nam, udostępniając nasze posty, tworząc własne,
organizując konkursy, przeprowadzając wywiady, robiąc dla nas
grafiki. Nigdy nie spodziewałyśmy się, że obce osoby mogą być
takie pomocne. To bardzo miłe zaskoczenie, które wzmacnia naszą
wiarę w siłę kobiecej solidarności.
-
Jak zrodził się u Was pomysł, by wspólnie stworzyć tak interesującą powieść?
Jak już wspomniałyśmy, pisać zaczęłyśmy, będąc jeszcze w
liceum. Robiłyśmy to wzorem gier fabularnych RPG (role playing
games). Jedna z nas była mistrzem gry- tworzyła świat i bohaterów,
druga poruszała się w nim swoją postacią. Choć nasz styl pisania
się zmienił na przestrzeni lat, to pewne elementy pozostały takie
same. Wciąż stosujemy dwie narracje- pierwszoosobową dla głównej
bohaterki i trzecioosobową dla innych postaci. Nadal też wymieniamy
się partiami tekstu- czasami bardzo krótkimi, gdyż pojedynczymi
wypowiedziami bohaterów, by we dwie stworzyć realny dialog, innym
razem, gdy któraś pisze pod natchnieniem, wysyłamy sobie nawet po
kilka stron pliku. To chyba czyni powieść taką interesującą-
jest nieprzewidywalna dla nas samych, gdyż nigdy nie wiemy, dokąd
zaprowadzi nas wyobraźnia. Często zdarza się, że coś sobie
zaplanujemy, a gdy już dochodzi do realizacji, nasi bohaterowie
płatają nam figla i postępują tak, jak czujemy, że powinni w tej
chwili się zachować, a nie tak, jak nam pasuje pod kątem dalszej
akcji. Wówczas zaczyna się prawdziwa kombinatoryka- jak tu wybrnąć
z problemu i doprowadzić do tego, co pierwotnie zamierzałyśmy.
Prawdziwe wyzwanie!
-
Macie już sporo przedpremierowych recenzji swojej książki. Jakie to uczucie, czytać tak miłe recenzje od swoich czytelników?
Każda recenzja wzbudza w nas wiele emocji- każdą śledzimy z
przejęciem, czekając nie tylko na słowa pochwały, ale również
krytykę. Zwłaszcza tą konstruktywną. Chcemy udoskonalać nasz
warsztat, dlatego dokładnie rozważamy wszelkie zawarte w opiniach
wskazówki. To oczywiście jest miłe, gdy czytamy, że nasza powieść
porywa, podoba się, gdyż to nas uskrzydla, daje wiarę w to, co
robimy i utwierdza w przekonaniu, że warto było „wyjść z
szuflady”. Niemniej jednak nie piszemy już tylko dla siebie, gdy
jest więc coś, co pozostawiło czytelnikom niedosyt, odnotowujemy
to, pamiętając już, by uwzględnić sugestię w kolejnej części
„Klątwy”.
-
Miałyście podczas wspólnego pisania jakieś trudne dni? Może jakieś spięcia?
Każda z nas jest inna, ma inny charakter, temperament, a także
pomysły, więc spięcia są nieuniknione. Trudno mówić w naszym
przypadku o kłótniach, gdyż o ile jedna jest porywcza i
emocjonalnie podchodzi do każdego zagadnienia, druga jest jej
przeciwieństwem- spokojna i nie wdająca się w spory. Najczęściej,
gdy się nie zgadzamy, albo pojawiają się jakieś niedomówienia,
po prostu milkniemy na chwilę, czekamy na ochłonięcie, a potem
znowu zaczynamy rozmawiać, szukając wspólnych rozwiązań i
kompromisu, by efekt końcowy zadowolił nas obie.
-
Czy teraz gdy już dobrnęłyście do końca drogi, a Wasza książka trafiła do księgarń, jest coś, co byście zmieniły jednak w książce?
Uważamy, że zawsze można coś ulepszyć w swojej twórczości.
„Klątwę” uznałyśmy za skończoną po kilku korektach i
dopiero wtedy wysłałyśmy ją do wydawcy. Później wraz z redakcją
nanosiłyśmy jednak kolejne poprawki, a przy każdym następnym
czytaniu książki, widziałyśmy nowe miejsca do zmiany. Nawet
teraz, gdy myślimy o naszej powieści, zmodyfikowałybyśmy w niej
co nieco, skróciłybyśmy pewne opisy, ale może dobrze, że już
nie mamy takiej możliwości- klamka zapadła, powieść wydana, a
dzięki temu możemy skupić się na kontynuacji, zamiast walczyć z
własnym niezaspokojonym pragnieniem dążenia do perfekcji.
-
Planujecie spotkania autorskie ze swoimi czytelnikami?
Oczywiście. Jedno już wstępnie umówiłyśmy- odbędzie się
najprawdopodobniej w czerwcu w gminnej bibliotece w Raszynie, o czym
jeszcze poinformujemy dokładnie zainteresowanych na naszym
fanpage’u. Planujemy także spotkać się z młodzieżą w VII
Liceum Ogólnokształcącym im. Juliusza Słowackiego w Warszawie, w
miejscu szczególnie dla nas ważnym, gdyż to właśnie tam
zaczęłyśmy naszą przygodę z pisaniem. Mamy jeszcze inne pomysły
na wyjście z powieścią do ludzi, ale te jeszcze się krystalizują.
-
Dziś Wasz wielki dzień. Towarzyszy Wam stres, nerwy, a może sama radość?
Chyba wszystko po trochu. Długo czekałyśmy na ten moment i
przygotowywałyśmy się do niego na wiele sposobów. Z jednej strony
więc cieszymy się, że wreszcie nastał, trochę niedowierzając,
że marzenie o wydaniu książki wreszcie się spełniło. Z drugiej
przejmujemy się, z jakim odbiorem spotka się nasza twórczość.
Dołożyłyśmy wszelkich starań, by rozpowszechnić informacje o
„Klątwie”, a praca nad promocją okazała się wyczerpującym
zajęciem, który pochłania do tego stopnia, że nie pozostawia nam
czasu na to, co kochamy najbardziej- pisanie powieści. Dziś więc
tym bardziej z pewną trwogą wyczekujemy na jej efekt, mając cichą
nadzieję, że będzie na tyle zadowalający, aby pozwolić nam na
dalsze realizowanie wspólnej pasji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz