-
Jest Pani autorką książek dla dzieci, młodzieży i dorosłych. Dla których z tych trzech grup pisze się Pani najlżej?
Pisząc
dla najmłodszych muszę być skupiona, uważna. Nie mogę sobie
pozwolić na niedomówienia, odwoływanie się do wiedzy czytelników,
bazowanie na nieznanych im uczuciach. Kierując swoją opowieść do
młodzieży zwracam baczną uwagę na realia, język, którym
posługują się moi bohaterowie. Tworzona przeze mnie akcja musi być
wartka, bez chwili wytchnienia – to męczące zadanie. Zwracając
się do dorosłego czytelnika mogę pozwolić sobie na dygresje,
wprowadzenie większej ilości wątków, bardziej zróżnicowanych
postaci. Budując fabułę pamiętam o tym, że nie wolno mi zrobić
najmniejszego błędu, bo każdy zostanie zaraz przez czytelników
zauważony. Unikam sztuczności. Postaci muszą być autentyczne,
dialogi wiarygodne a sytuacje prawdopodobne. Dla kogo najbardziej
lubię pisać? Ostatnio coraz częściej wybieram dorosłych
odbiorców, co wcale nie znaczy, że dla tej grupy pisze się mi
najlepiej, bo najlepiej pisze mi się te historie, które mnie samą
zainteresowały.
2. Pisze Pani książki, a czy również czyta? Ile książek średnio czyta Pani w ciągu roku?
Oczywiście, że czytam. Czytam odkąd pamiętam. Nie liczę przeczytanych książek. Nie ma dla mnie znaczenia czy w danym roku przeczytałam ich pięć, czy pięćdziesiąt. Lektury dobieram bardzo starannie, chcąc aby każda z nich była obok mnie, zawsze pod ręką. Smakuję książki, zjadam je wolno jak zimne lody. Nabieram trochę na język, a potem w ustach staram się delektować ich smakiem. Zżywam się z bohaterami, mam do nich osobisty stosunek. Ostatnio bardzo martwi mnie fakt, że trafiam na książki źle napisane. Czasem mam wrażenie, że ich autorzy zapominają, że głównym tworzywem pisarza jest słowo ze swoimi znaczeniami, odmianami itp. Piszmy ciekawe, wciągające czytelników historie ale pamiętajmy – słowo jest najważniejsze!
3. Jak wygląda Pani kącik, w którym powstają Pani dzieła?
Zwyczajnie. Biurko, na nim stacjonarny komputer z małą klawiaturą. Trzy kalendarze (wiszący, kieszonkowy i stojący – biurowy). Półka z podręcznym księgozbiorem ( słowniki!) i półka z książkami, które już udało mi się wydać – tak dla zachęty do dalszej pracy. Na ścianach rodzinne zdjęcia. Można powiedzieć – nuda, ale ja bardzo lubię to miejsce.
4. Zdradzi nam Pani swój "przepis" na udaną powieść?
Nie zdradzę, bo go nie znam.
5. Czy będąc dzieckiem, marzyła Pani by być w przyszłości rozpoznawalną autorką?
Sława – znaczenia tego słowa mała Krysia z całą pewnością nie potrafiłaby wyjaśnić i na pewno nie o to jej chodziło, kiedy zamiast bawić się z innymi dziećmi wymyślała swoje opowieści. O zapisaniu ich wtedy jeszcze nie marzyłam. Bałam się, wiedząc, że nie potrafię. Pisanie traktuję bardzo poważnie. To nie jest zabawa, praca, to coś znacznie więcej. Odsłaniam siebie, pokazując co tkwi we mnie głęboko. Czy chcę być rozpoznawalną autorką? Jako osoba, Krystyna Śmigielska – nie. Chcę jednak aby moje książki były rozpoznawalne, a czytelnicy pamiętali moich bohaterów, ich nazwiska, losy, charaktery.
6. Jaka książka zajmuje w Pani sercu szczególne miejsce i dlaczego?
W moim sercu przechowuję wiele książek. Znajdują się w nim one z różnych powodów. Przez całe życie dorzucam coraz to nowe tytuły. Trudno byłoby mi teraz przedstawić jedną, najważniejszą. Zdecydowanie takiej nie ma. Jest natomiast cała plejada, cudownych, towarzyszących mi w trudnych lub pięknych chwilach książek. Są dla mnie jak pokarm, bez nich nie potrafiłabym normalnie funkcjonować.
7. Jak to się stało że Pani zaczęła pisać książki dla najmłodszych ?
Dwadzieścia sześć lat przepracowałam z dziećmi i dla dzieci, uważałam więc, że pierwsze swoje książki powinnam skierować właśnie do nich. Prawda jest taka, że pewnego dnia usiadłam przy biurku i nie wiem dlaczego napisałam jeden wyraz : Tekla. Rakieta wystartowała, bomba poszła w górę… Od tej chwili moje życie zmieniło się całkowicie. Teraz dzielę je z Teklą, Węszącym Reniferem, Kwakiem, Szukalskimi i Grawerskimi.
8 . Czy jest już w planach następna powieść ?
W planach są kolejne książki. Powstają zarysy postaci, krystalizują się poszczególne wątki. Czy dotrwają one do momentu realizacji, tego nie wiem. Obecnie pracuję na powieścią, o której nie chcę mówić. Tekstu przybywa, ale jaki będzie efekt końcowy, sama jeszcze nie potrafię tego przewidzieć.
9. Czy cieszy się Pani że książka „Z twojej winy” tak dobrze się przyjęła wśród czytelników?
To wspaniałe uczucie. Czuję się tak, jakby moje dziecko na koniec roku szkolnego przyniosło świadectwo z czerwonym paskiem, czyli otrzymało promocję do następnej klasy i lepiej niż inni opanowało cały materiał. Najwięcej przyjemności sprawiają mi prośby zachęcające mnie do kontynuowania opowieści o losach Grawerskich. Trzeci tom? Nie wiem, może kiedyś się skuszę… Teraz sama muszę trochę od nich odpocząć.
10 . Co zachęca Panią do pisania gdy nie przychodzi długo wyczekiwana wena ?
Lekarstwem na chroniczny brak weny są zwykłe domowe czynności. Dobrze na mnie działa zmywanie naczyń, odkurzanie lub mała przepierka. Nie wiem, czy jest to środek uniwersalny, mający pozytywne skutki w każdym przypadku, mi na pewno pomaga i dlatego często go stosuję. Pisanie jest znacznie przyjemniejsze niż sprzątanie. Bardziej twórcze.
11. Czy lubi Pani spotkania autorskie z swoimi czytelnikami ? Jakie ma Pani odczucia po nich ?
Bardzo lubię spotkania autorskie. Czuję się znakomicie podczas bezpośredniego kontaktu z czytelnikami. Przeprowadzam spotkania z każdą grupą wiekową. Odwiedzam biblioteki, szkoły, domy kultury, przedszkola z moją lalką Teklą i kaczorkiem Kwakiem. Podczas wspólnej zabawy z młodymi słuchaczami staram się przekazać im swoją wiedzę, uzmysłowić im jakie talenty w nich jeszcze drzemią a dorosłym czytelnikom prezentuję czasem mój krótki monodram „Jaskółki”. Z wielką przyjemnością, szczerze odpowiadam na pytania. Dzięki spotkaniom poznaję wspaniałych ludzi i odwiedzam miejsca, o których nigdy bym się pewnie nie dowiedziała a które urzekają mnie swoim pięknem.
12. Wiemy że jest Pani bardzo ciepłą i miłą osobą a jaka jest Krystyna Śmigielska po drugiej stronie medalu ?
Czasem porywacza, często zamyślona, schowana w swoim intymnym świecie. Staram się jednak trzeźwo patrzeć na otaczającą mnie rzeczywistość. Biorę aktywny udział w życiu mojej rodziny. Jestem, trochę może zwariowaną, ale tylko trochę, żoną, matką, babcią. Pogodna ze mnie kobieta . Moje życie usłane jest różami. Stąpając po nich, staram się omijać kolce, zbierając w dłoniach ciepłe od słońca, czerwone płatki. Czerwień to mój ulubiony kolor. On też mnie chyba dobrze charakteryzuje. Coś we mnie jest delikatnego, ciepłego ale zarazem niepokojącego, drażniącego. I takie pewnie są moje książki.
13. Pani największe marzenie jako pisarki ?
Mam kilka takich marzeń. Chciałabym zobaczyć, tak całkiem przypadkiem, niespodziewanie, osobę czytającą moją książkę w pociągu, autobusie, na ławce w parku, bibliotece. Dwudziestego dziewiątego października wybieram się na Targi Książki w Krakowie. Marzy mi się, że kiedyś przyjadę na targi a przed przygotowanym dla mnie stolikiem będzie czekać na mnie spora grupka fanów. I jeszcze jedno marzenie: stoję w księgarni w kolejce do kasy i nagle słyszę: Czy jest może najnowsza książka Krystyny Śmigielskiej. Wszystko jeszcze przede mną. Wiem, że kiedy bardzo pragniemy i wytrwale pracujemy MARZENIA SIĘ SPEŁNIAJĄ!
Serdecznie Paniom dziękuję za pytania, dzięki którym mogłam znów opowiedzieć Czytelnikom o swoich bohaterach i tym co mnie dręczy, cieszy i dzięki czemu żyję – o moim pisaniu.
Autorce dziękujemy za poświecony czas . :)
Przyznaję się,że z Autorką mam kontakt i coś tam już wiem,ale z przyjemnością dowiedziałam się o różnych pomysłach,o tym co lubi ,a ponieważ ja takę bardzo lubię czerwień tym bardziej mi po drodze.Podobają mi się takie poetyckie porównania...smakowanie książek,to jest coś....Jako czytelniczka mam zamiar "gnębić" Autorkę,aby po króciutkim odpoczynku.....odwiedziła znów Grawerskich ,a ja razem....
OdpowiedzUsuń